Węgierki, mirabelki, renklody, … – to tylko niektóre z popularnych w naszym kraju odmian śliwek. Te niewielkie owoce są skarbnicą wielu prozdrowotnych substancji, a ich spożywanie wpływa korzystnie na funkcjonowanie organizmu. Kto powinien pamiętać o nich w swojej diecie, a kto jest powinien je ograniczyć? Czy suszone śliwki mają te same właściwości, co świeże?
Obecnie na świecie istnieje ponad 6 tysięcy odmian śliwy domowej (Prunus domestica). Już w czasach neolitu z dzikich odmian tej rośliny udało się uzyskać odmiany jadalne, co jest zasługą ogrodników z Bliskiego Wschodu. Na europejskie stoły trafiły one dzięki Grekom i Rzymianom i do dziś stanowią dodatek do wielu popularnych dań. W kuchni można z nich przygotować kompoty, ciasta, desery, dżemy, powidła, pierogi, knedle, lody, sorbety, a także sosy i marynaty do mięs i wędlin.
Wartość odżywcza poszczególnych odmian śliwek jest bardzo zbliżona, różnią się jedynie kalorycznością. Świeże śliwki mają około 46 kcal w 100 g. Natomiast zawartość węglowodanów waha się między 12 – 14 g/100 g i jest również zależna od stopnia dojrzałości owoców. Śliwki są źródłem naturalnych przeciwutleniaczy (witamina A, C, E, polifenole, katechiny, kwas chlorogenowy), witamin z grupy B, składników mineralnych (potas, magnez, żelazo, wapń, fosfor) oraz błonnika.
Najbardziej popularne właściwości śliwek wiążą się z ich korzystnym wpływem na pracę układu pokarmowego. Owoce te regulują procesy przemiany materii, wzmacniają apetyt, zapobiegają zaparciom, regulują wypróżnienia, a tym samym zmniejszają ryzyko pojawienia się nowotworów jelita grubego. Pektyny wraz z kwasami organicznymi “sprzątają” przewód pokarmowy i pomagają pozbyć się nadmiaru tłuszczu i cholesterolu. W tym celu najlepiej sięgać po węgierki, renklody lub suszone śliwki.
Dzięki zawartości witamin oraz związków o charakterze antyoksydacyjnym spożywanie śliwek chroni organizm przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, opóźnia procesy starzenia się komórek, poprawia wygląd cery, zapobiega tworzeniu się procesów zapalnych oraz zmniejsza ryzyko nowotworzenia. Obecność witaminy C wpływa dodatkowo na poprawę odporności organizmu. Natomiast witaminy z grupy B usprawniają funkcjonowanie układu nerwowego, wspomagają pamięć i koncentrację.
Cenne składniki mineralne zawarte w tych owocach wpływają korzystnie na funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego. Obniżają poziom frakcji LDL-cholesterolu, prawdopodobieństwo pojawienia się miażdżycy i zawału serca, a także regulują ciśnienie krwi.
Suszone śliwki są pod pewnymi względami cenniejsze niż świeże. Zawierają bowiem kilkukrotnie więcej witaminy A, błonnika, a także żelaza, fosforu, potasu, wapnia i magnezu. Są polecane przy problemach z zaparciami oraz osobom na diecie wegetariańskiej (wysoka zawartość Fe). Niestety, suszone śliwki są ponad 5 razy bardziej kaloryczne niż świeże (267 kcal/100 g) i ze względu na wysoką zawartość cukrów prostych nie są zalecane przy insulinooporności i cukrzycy.
Zbyt duże spożycie śliwek jednorazowo może wywołać wzdęcia, bóle brzucha lub biegunki, dlatego warto zachować umiar w jedzeniu. Ostrożność należy zachować także w okresie ciąży i karmienia piersią, gdyż substancje antyodżywcze zawarte w śliwkach mogą przechodzić do mleka matki i przewodu pokarmowego dziecka. Najlepiej wprowadzać je do diety stopniowo, obserwując samopoczucie matki i dziecka, zachowując rozsądek i nie przejadając się. Osoby z cukrzycą i insulinoopornością powinny sięgać jedynie po świeże śliwki i unikać przetworów z tych owoców.
Źródła:
Kim D.O., Jeong S.W., Lee C.Y., 2003. Antioxidant capacity of phenolic phytochemicals from varius cultivars of plums. Food Chem., 81, 321 – 326
Lipecki i in., 2001. Skład chemiczny owoców kilkudziesięciu odmian śliw. Zeszyty Naukowe Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach, 9, 243 – 250
Walkowiak-Tomczak D., Biegańska-Marecik R., Reguła J., 2007. Aktywność przeciwutleniająca wybranych odmian śliwek (Prunus domestica) uprawianych w kraju. Żywność. Nauka. Technologia. Jakość, 6, 55, 109 – 115
Uwielbiam śliwki <3
Zachwycamy się zagranicznymi owocami A zapominamy o naszych polskich… 🙂