Większość z nas robi zakupy odruchowo kierując się przyzwyczajeniami i/lub reklamą. Tymczasem dobre wybory wymagają zwolnienia tempa i zapoznania się z etykietą produktu. Bycie świadomym konsumentem pozwala kupować żywność odpowiednią dla własnych potrzeb.
Rosnąca świadomość konsumentów dotycząca wpływu odżywiania na zdrowie, inicjatywy producentów oraz regulacje prawne powodują, że na opakowaniach produktów żywnościowych pojawia się coraz więcej informacji na temat ich właściwości. Fakt ten wydaje się być użytecznym instrumentem motywującym do robienia odpowiednich zakupów, ale póki co nie ma przekonujących danych, że sprzyja on zmianie nawyków żywieniowych.
Opakowania produktów żywnościowych są wskazywane jako jedno z głównych źródeł informacji na temat żywności, które zdobywają coraz większe znaczenie wśród konsumentów. Dane, które powinny się znaleźć na etykietach produktów żywnościowych to:
- nazwa produktu,
- masa netto,
- kraj pochodzenia,
- dane producenta,
- szczególne warunki przechowywania,
- data minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia,
- wykaz składników,
- substancje pomocnicze użyte w procesie produkcji i nadal obecne w produkcie,
- alergeny (wyszczególnione),
- wartość odżywcza.
Skupmy się na wykazie składników. Są one wymieniane w kolejności od występujących w największej ilości do najmniejszej. Obecność “E” oznacza, że w produkcie znajdują się substancje dodatkowe, które nie występują w nim naturalnie. Trzy cyfry towarzyszące temu symbolowi informują o kategorii, do której zaliczany jest dany składnik, np. barwniki, konserwanty, spulchniacze, stabilizatory, emulgatory czy wzmacniacza smaku i zapachu. Warto wiedzieć, że nie każde “E” to sztuczna substancja. Przykładowo: E 322 (lecytyna) występuje naturalnie, m.in. w żółtkach jaj i olejach roślinnych, E 160a (beta-karoten) to składnik żółtych, pomarańczowych i czerwonych warzyw i owoców, E 406 (agar) pozyskuje się z czerwonych alg morskich, E 150 (karmel) uzyskiwany przez podgrzewanie białego cukru w wysokich temperaturach.
Kupując dany produkt nie należy sugerować się jego nazwą i opisem. Przykładowo: “dżem o smaku malinowym”, “napój o smaku czekoladowym” tak naprawdę nie będą miały za wiele wspólnego z prawdziwymi owocami i czekoladą. To często wykorzystywany chwyt marketingowy. Produkty “o smaku” dostarczą obiecanych przez nazwę odczuć smakowych, ale w składzie znajdziemy aromaty i przy odrobinie szczęścia niewielkie ilości naturalnych składników. Warto więc sprawdzić na odwrocie etykiety, czy skład pokrywa się z tym, co sugeruje producent. Podobne zjawisko można zaobserwować na opakowaniach produktów typu “light”, “fit”, “0 %”. Ich skład został zmodyfikowany, np. usunięto tłuszcz lub cukier, ale zastąpiono to dodatkową porcją cukru lub słodzików. W efekcie zamiast zdrowej żywności mamy mocno przetworzoną. Czytając “fit” etykiety należy zwrócić uwagę na substancje słodzące, które mogą występować pod różnymi nazwami, np. glukoza, galaktoza, maltodekstryny, dekstroza, fruktoza, maltoza, sukroza, mannitol, maltitol, sorbitol, melasa, słód, syrop glukozowo-fruktozowy.
Trzeba również wspomnieć o izomerach “trans” kwasów tłuszczowych, które wykazują bardzo niekorzystny wpływ na zdrowie człowieka (zwiększają ryzyko chorób serca, nowotworów, otyłości, pogarszają pamięć i koncentrację). Znajdują się one przede wszystkim w produktach wysokoprzetworzonych, np. daniach typu fast-food, instant, chipsach, słodyczach, wyrobach cukierniczych, a także margarynach kubkowych i mixach tłuszczowych. Należy więc unikać żywności, która w składzie posiada utwardzony lub częściowo utwardzony (uwodorniony lub częściowo uwodorniony) tłuszcz roślinny.
Wartość energetyczna daje informacje o pokryciu zapotrzebowania kalorycznego w przeliczeniu na 100 g produktu. Jest to szczególnie ważne dla osób dbających o sylwetkę oraz sportowców. Wyszczególnia się również zawartość białek, tłuszczów i węglowodanów. Tutaj warto zwrócić uwagę na zawartość cukrów prostych oraz nasyconych kwasów tłuszczowych. Ich nadmiar w diecie zwiększa ryzyko chorób serca i układu krążenia, otyłości, cukrzycy czy nowotworów. Pozostałe informacje dotyczą ilości błonnika (dla osoby dorosłej rekomenduje się około 40 g/d) oraz sodu (do 2 g/d).
Podsumowując, przed zakupem żywności warto zapoznać się z jej etykietami, a w szczególności wykazem składników. Nie należy sugerować się reklamą, ceną i nazwą artykułów spożywczych, bo bardzo często mogą wprowadzać konsumentów w błąd. Świadomy wybór produktów będzie miał wpływ na dobre zdrowie, samopoczucie oraz kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych.
Źródła:
Kubik M. Jak czytać etykiety? [https://dziecisawazne.pl/jak-czytac-etykiety, dostęp on-line: 22.11.2018]
Niewczas M., 2013. Kryteria wyboru żywności. Żywność. Nauka. Technologia. Jakość, 6, 91, 204-219
Nieżurawski L., Sobków C., 2015. Rola informacji na etykiecie w procesie zakupu produktu żywnościowego. Roczniki Naukowe Stowarzyszenia Ekonomistów Rolnictwa i Agrobiznesu, t. XVII, 3, 290-296
Ozimek I., Tomaszewska-Pielacha M., 2011. Czynniki wpływające na czytanie przez konsumentów informacji zamieszczanych na opakowaniach produktów żywnościowych. Studies & Proceedings of Polish Association for Knowledge Management, 52, 26-35
Cześć moich znajomych w ogóle nie czyta etykiet… wystarczy, że zobaczą ze coś jest fit, eko albo dla sportowców i już to biorą. Szkoda tylko, że w większości rzeczy jest pierwszym składnikiem cukier.Teraz znana firma reklamuje jakieś witaminowe izotoniki, które właśnie głównie składają się z cukru… samo zdrowie po prostu. Tak jak piszesz tutaj warto czytać każdą etykietę.
Myślę, że większość moich znajomych ich nie czyta… Albo czyta tylko nazwę produktu i dopisek “bez cukru”, “bez konserwantów” i tym się sugeruje przy wyborze artykułów żywnościowych. Znam też osoby, które są na diecie redukcyjnej i zawracają uwagę jedynie na tabelę wartości odżywczych – wybierają produkt mniej kaloryczny, który często ma gorszy skład niż jego bardziej energetyczny odpowiednik.